Festiwal Filmów Żeglarskich – JachtFilm_2017

  • niedziela, 12 Luty, 2017
  • Alicja Betka

Drugi dzień pokazów filmowych odbył się w Centrum Żeglarskim. Miejsce znakomicie wybrane. W samym „rdzeniu”  szczecińskiego żeglarstwa, w pięknej, profesjonalnie urządzonej sali konferencyjnej. Tylko pomarzyć o takich organizacyjnych „okolicznościach przyrody”. I co z tego? NIC, wielkie NIC.

Byłam, widziałam i sama sobie zadaje pytanie: czy kogoś to całe żeglarstwo jeszcze interesuje. Czy podtrzymywanie tradycji spotkań, rozmów, szczególnej atmosfery, które to wartości zawsze składały się na istotę bycia żeglarzem,  ma jeszcze sens? Przyszło 10 osób, chociaż zaproszeń wydanych  tym, którzy przyjechali do Centrum Żeglarskiego i osobiście je odbierali, było tak dużo, że trzeba było dodrukować kolejne bilety dla wszystkich chętnych / sala mogła pomieścić ponad 100 osób/. Organizator miał prawo oczekiwać, że przynajmniej połowa z zainteresowanych się pojawi!  Przynajmniej, tak bym myślała będąc na jego miejscu. Nie okazywał zawodu, bo jest profesjonalistą, ale mówił o tym ,że najlepsza frekwencja na tego typu spotkaniach jest na południu Polski, np. w Katowicach. Tam przychodzą całe załogi w firmowych strojach i świetnie się bawią.

Pytam więc jeszcze raz, czy mamy w Szczecinie do czynienia jeszcze z żeglarstwem, czy może już tylko z faktem posiadania  jachtu? Wśród widzów było 5 młodych żeglarzy, a gdzie pozostali. Nie chce im się, nie potrzebują tego. Czego więc oczekują od żeglarstwa, od Centrum Żeglarskiego? Czego oczekujemy my, nieco starsi?

A tymczasem odchodzą na wieczną wachtę kolejni seniorzy żeglarstwa. Już w tym roku odeszło ich w naszym mieście trzech:  komandor Tadeusz Siwiec,  kapitan Zdzisław Paska i Jan Waraczewski, którego żegnaliśmy wczoraj, tj. w sobotę 11 lutego.  Fakt ten, to nie powód do załamywania rąk i wielkiej smuty. Tak było, jest i będzie. Chodzi jednak o to, aby, chociażby,  dla  zachowania  ich w naszej pamięci,  pielęgnować żeglarskie zwyczaje, kulturę i wartości, bo jest coraz mniej tych, którzy  ją tworzyli w naszym mieście, którzy byli dla wielu mistrzami uosabiającymi żeglarza, człowieka morza ze wszystkimi jego zaletami i wadami.

Wracając na chwilę do samego Festiwalu, chcę powiedzieć, że oba pokazywane filmy zrobiły na nas ogromne wrażenie. Były nie tylko świetnie zrobione, ale miały w sobie ogromną siłę i prawdę o pływaniu, ściganiu się na wodzie, o trudach,  istocie walki ze swoimi słabościami, bez względu na to, czy dotyczyło to małej dziewczynki i czeskiego żeglarza. Pierwszy z nich nosił tytuł Aurora Ulani, drugi Samotnie na fali. Oba, podobno, można zobaczyć w sieci. Już dziś cieszę się na kolejne pokazy filmów żeglarskich i morskich, które, podobno, mają być organizowane w sierpniu na „Tall Shipach”.

Jeśli kogoś dotknęłam tym wpisem, to przepraszam, ale chciałam, przede wszystkim, podzielić się z Wami swoim rozczarowaniem na to co dzisiaj dzieje się w naszym żeglarskim szczecińskim świecie. Może przesadzam!!!!

Alicja Betka