Kamień , to pewna metafora i konstrukcja literacka, w której przybiera on postać powiernika, żaglowca, środka do podróży w wyobraźni, kontrolera, przyjaciela pomagającego i napominającego jednocześnie. Ten kamień „tkwi” w tytule najnowszej powieści Zbigniewa Kosiorowskiego, naszego szczecińskiego żeglarza, radiowca, dziennikarza, mistrza i nauczyciela wielu z nas, prozaika, człowieka o wielkiej kulturze,życiowej mądrości, wyrozumiałego i wrażliwego człowieka.
Na spotkanie ze Zbigniewem Kosiorowskim , które miało miejsce 19 października br. w sali im.Zbigniewa Herberta w Książnicy Pomorskiej, przyszło bardzo dużo osób. Byli żeglarze, nawet ze Świnoujścia, dziennikarze, radiowcy, muzycy, aktorzy. Przyszli z przyjaźni, troski, a także z szacunku i ciekawości , jak autor „wytłumaczy się” ze swej nowej książki. A on, bardzo wzruszony, powiedział: „Zamysł takiej powieści tkwił w mojej głowie od dawna. Kiedy uznałem, że Pan Bóg ,kilka lat temu, darował mi drugie życie, postanowiłem jakoś to wykorzystać i bez pośpiechu zacząłem sięgać do swojej wiedzy historycznej, do pamięci z przeszłości, młodości, nawet dzieciństwa, i pisać.”
Prowadzący spotkanie dopowiedzieli więcej. Prof. Kazimierz Kozłowski, znany szczeciński historyk opowiedział, jak książka w formie tzw. „szczotki” trafiła do niego, jak przywołała wspomnienia z powojennych lat jego dzieciństwa i młodości, konkludując, że o przeszłości nawet trudnej i okrutnej, po latach, opowiadamy z nostalgią, z pewną łagodnością i słodko-gorzkim zabarwieniem emocjonalnym. Tak, jak zrobił to w swojej książce Zbyszek. Drugi prowadzący, dr Andrzej Skrendo, dziennikarz i literaturoznawca, wprowadził słuchaczy w treść „Kamienia podróżnego” i pytał autora o wiele szczegółów dotyczących fabuły, ale mi utkwiło w pamięci szczególnie jedno jego pytanie: Czy masz taki kuferek, jaki miał Twój tata? Odpowiedź była charakterystyczna, bo taka właśnie słodko- gorzka.”Moje pokolenie zawsze było przygotowane do ewakuacji w tamtych czasach i to uczucie tkwi w nas do dziś”. Pan Sylwester Woroniecki , trochę prowokacyjnie, ale przyjacielsko, poprosił autora, aby ten zachęcił go do przeczytania książki, aby przekonał go , że warto poświęcić jej trochę czasu. Wyręczę Zbigniewa Kosiorowskiego i spróbuję przekonać nie tylko znakomitego aktora, ale także wielu z nas wykorzystując w tym celu cytat z tekstu Mateusza Szczecińskiego z Zaproszenia na spotkanie: „Świat małych ojczyzn, oglądany dziecięcymi oczyma, bywa wielki i fascynujący…. Odbija się w nim własnym echem każda zapamiętana historia, wiekopomna albo śmiechu warta. Dziecięcy barometr zawsze bezbłędnie wychwyci wszystkie dorosłe lęki, każdą najbardziej nawet maskowaną niepewność i niedopowiedziany dramat. Dlatego co stronę natkniemy się tutaj na ślady zabużańskich wysiedleń, echa tragedii wołyńskiej, kresowych resentymentów polsko-ukraińskich, niejasnych AK-owskich zaszłości, żmudnego oswajania ziem ponoć odzyskanych – z bandą werwolfu w tle, sowieckimi żołdakami i przymusowym sąsiedztwem rodziny niemieckich dotychczasowych gospodarzy, przyszłych Wypędzonych.” Mam nadzieję, że każdy mieszkaniec Szczecina i całego regionu zgodzi się ze mną, że to wystarczająca rekomendacja dla tej książki. A może warto spisać własną historię przyjmując za kanwę pytanie: Skąd i dlaczego ja tu jestem? To spotkanie z literaturą piękną, także pięknie, ubogacił Wiesław Łągiewka recytują wybrane fragmenty powieści.
Alicja Betka